W obliczu pandemii koronawirusa rynek szybko zweryfikował przygotowanie przedsiębiorstw do tak zwanej pracy zdalnej. Niektóre branże nie mają szansy przenieść swojej działalności do Internetu np. gastronomia, turystyka, kluby sportowo-rekreacyjne, fryzjerzy i kosmetyczki, handel detaliczny w galeriach. Jednak wszędzie tam, gdzie są stanowiska administracyjne, księgowo-kadrowe czy handlowe, przełożeni musieli wysłać pracowników na home office. Czy pracodawcy są gotowi na pracę zdalną? Czy ci, którzy do tej pory zamiast narzędzi online posługiwali się klasycznymi rozwiązaniami, mają szansę skutecznie i szybko to zmienić?
Na rynku jest obecnie mniej zamówień i wiele firm staje przed koniecznością obniżania kosztów, a co za tym idzie redukcją zatrudnienia. Dlatego robią wszystko, aby nie stracić klientów oraz skrócić czas oczekiwania na realizację zadań, niezależnie czy związanych bezpośrednio z obsługą końcowego odbiorcy, pracowników czy dostawców. Wszystko powinno działać sprawnie, a wydajność osób pracujących z domu nie może być niższa niż wcześniej. Z pomocą przychodzą elektroniczne obiegi dokumentów takie jak program Ingenes.
Aktualna sytuacja na polskim rynku pracy, czyli czy pracodawcy są gotowi na pracę zdalną?
Mimo panującego w kraju, ale i na całym świecie kryzysu, niektórzy pracodawcy nadal chętnie zatrudniają nowych pracowników. Jeśli przejrzeć publikowane już z początkiem nastania epidemii, oferty pracy, okazuje się, że w Polsce niewiele się zmieniło. Pracowników szukają jednak firmy, które nadal prężnie działają. Średnia nowych propozycji pracy w drugiej połowie marca 2020 roku, które pojawiały się na najpopularniejszych portalach, typu OLX wynosiła 3,8 tys. ofert dziennie. W tym miesiącu opublikowano zatem zaledwie 7,5 procent mniej ofert pracy, niż w marcu 2019 roku.
W tym czasie w Polsce wprowadzono już dość surowe restrykcje. Jednak wynika z tego, że mimo to niektóre firmy nadal szukały nowych pracowników. Co ciekawe, jak podkreślają analitycy, najwięcej ogłoszeń pojawiło się pod koniec miesiąca, a dokładnie w dniach 30 i 31 marca. A jak wiadomo, był to czas, w którym pewne ograniczenia były już naprawdę daleko posunięte.
Z pewnością dla osób nadal poszukujących pracy są to dobre wiadomości. Niestety, obecna sytuacja na rynku pracy może się szybko zmienić. Wszystko wskazuje na to, że czeka nas druga fala epidemii. To, że obecna tendencja będzie się utrzymywać w kolejnych, jesiennych już miesiącach, jest mało prawdopodobne.
Oferty pracy i zmiany w ich zakresie w dobie koronawirusa
Poza tym, mimo że pracodawcy dalej zatrudniają, to jednak ich oferty są nieco mniej atrakcyjne, niż przed kryzysem. Chodzi oczywiście o różnego rodzaju benefity, dodatkowe szkolenia, wynagrodzenie czy formę umowy. Taką zmianę można jednak łatwo wyjaśnić. Z powodu trudnej sytuacji na rynku pracy, potencjalni pracownicy bardziej ze sobą rywalizują. Szybciej też przystają na warunki zatrudnienia, na które kiedyś by się nie zgodzili. Z pewnością pocieszający jest jednak fakt, że nadal wielu przedsiębiorców proponuje tak zwane „wysokie wynagrodzenie”. Takowe znajduje się w mniej więcej 57 procentach ofert pracy. A to oznacza spadek w tym zakresie, o zaledwie 2 pkt procentowe w porównaniu do roku poprzedniego.
Jednocześnie należy podkreślić, że większość pracodawców zredukowała też średnią liczbę oczekiwań co do kandydatów, dokładnie z 5,2 w 2019 roku do 4,6 obecnie. Zmniejszone oczekiwania dotyczą doświadczenia, wykształcenia i wymaganej znajomości języka obcego. Jeśli chodzi o doświadczenie, odnotowano spadek z 56 do 50 procent. W przypadku wykształcenia jest to spadek z 44 do 36 procent, a w kontekście znajomości języka obcego spadek z 37 do 27 procent.
Wniosek? Mimo że zmniejszenie liczby ogłoszeń nie jest aż tak zauważalne, nie ma żadnej wątpliwości, że pandemia koronawirusa w pewien sposób wpłynęła na rynek pracy. Co jednak ciekawe, na tym trudnym czasie niektóre branże wręcz skorzystały, choćby te z zakresu nowych technologii czy IT. Z kolei firmy, które stosunkowo wcześnie wprowadziły nowoczesne systemy pracy, dziś wygrywają z konkurencją.
Które firmy dobrze radzą sobie w nowej rzeczywistości? Czy pracodawcy są gotowi na pracę zdalną mimo praktykowania klasycznych rozwiązań zarządzania firmą?
Jak podaje Grant Thornton, a więc jedna z największych organizacji audytorsko-doradczych na świecie, w Polsce zaledwie 12 procent firm wspomina w swoich ogłoszeniach o możliwości home office. Najczęściej są to firmy związane z branżą ubezpieczeniową i centra outsourcingu procesów biznesowych. Wśród podobnych przedsiębiorstw znajdują się też firmy z zakresu reklamy i marketingu, a także te z szeroko rozumianej branży cyfrowej. 11 marca premier Mateusz Morawiecki zaapelował natomiast do wszystkich krajowych pracodawców. Prośba dotyczyła, by wszędzie tam, gdzie tylko jest to możliwe, wdrożono pracę zdalną.
Niektóre firmy stanęły wówczas przed dylematem. Czy wysłać zespół na home office, czy jednak nie wprowadzać tak daleko idących zmian organizacyjnych? Okazuje się, że przedsiębiorstwa, które najbardziej obawiały się spadku efektywności to te, które nie miały wystarczającego przygotowania. Koszty związane zakupem laptopów i inwestycja w odpowiednie systemy pracy na odległość wydawały im się zbyt kosztowne. Szczególnie w perspektywie kolejnych problemów, na przykład spadku sprzedaży. Firmy rozwinięte, korzystające regularnie z narzędzi online nie miały już takiego dylematu.
Można założyć, że to właśnie one o wiele lepiej dziś funkcjonują. Ich pracownicy z obawy przed wirusem nie biorą urlopów ani wolnego. Ci, którzy wychowują dzieci, pozostające zresztą w domu, nie wybierają z kolei tak zwanej „opieki”. W siedzibach firm nie ma też zagrożenia masowych zarażeń i paraliżu całej działalności. Wnioski nasuwają się zatem same. Firmy, które do tej pory wszystkie kwestie związane z działalnością załatwiały w papierowym, klasycznym obiegu, powinny przemyśleć zmiany organizacyjne. O ile oczywiście pozwala im na to ich obecna sytuacja finansowa.
Odpowiadając jednak na zadane na początku pytanie: czy pracodawcy są gotowi na pracę zdalną, odpowiedź wydaje się już oczywista. Tak, o ile mają odpowiednie ku temu narzędzia.
Branże, które nie mają tyle szczęścia — one muszą poczekać
Fryzjerzy, kosmetyczki, zakłady produkcyjne, firmy poligraficzne, a także cała branża turystyczna nie mają tyle szczęścia. By w ramach tych działalności wykonywać swoje obowiązki, trzeba zjawić się w siedzibie firmy. I choć niektóre przedsiębiorstwa obostrzenia nie objęły, to jednak i tak odczuły one przykre konsekwencje zaistniałej sytuacji. Praca w nich była i nadal jest znacznie utrudniona, a zamówień jest niestety mniej.
Co jednak warto podkreślić, obecna sytuacja powinna już na zawsze zmienić sposób myślenia pracodawców. W niektórych, nieprzewidzianych okolicznościach, praca zdalna okazuje się bowiem jedyną alternatywą dla tradycyjnego modelu wykonywania obowiązków służbowych. A tylko co trzecia firma w Polsce jest w stanie realnie ją zagwarantować. Z kolei, jak wynika z danych zgromadzonych w 2018 roku przez Hays Poland, polską agencję rekrutacyjną, niemal trzy czwarte pracowników chętnie pracowałoby zdalnie, o ile oczywiście miałoby taką możliwość.
Jednak, aby przejść całkowicie lub częściowo na zatrudnienie na odległość, przedsiębiorstwo musi posiadać kompleksowe oprogramowanie, odzwierciedlające wszystkie procesy biznesowe. Ingenes oferuje gotowe moduły oraz platformę Data Studio do ich kastomizacji według aktualnych potrzeb firmy. Taka centralna platforma do zarządzania jest niezbędna do prawidłowego obiegu dokumentów elektronicznych, rozliczania czasu pracy i efektywności produkcji lub usług oraz wielu innych działań.